Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym 2023 w Planicy oglądaj na kanałach: TVN, Eurosport 1, Eurosport 2, Metro TV oraz w Eurosporcie Extra w Playerze
Po pierwszej serii sobotniego konkursu Polacy tracili do podium 14,1 pkt. Wydawało się, że medal jest poza ich zasięgiem, ale w drugiej serii poprawili się Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł, dzięki czemu pojawiła się szansa na dogonienie Austriaków.
Przed skaczącym w ostatniej serii Kubackim trener Thurnbichler zdecydował się skrócić rozbieg aż o dwie belki – z 11. na 9. Aby zaliczono z tego tytułu bonifikatę punktową, zawodnik musi osiągnąć odległość co najmniej 95 proc. rozmiaru skoczni. W tym przypadku oznaczało to 131 m, ale Kubacki skoczył 128,5 i Biało-Czerwoni zakończyli zmagania na czwartej pozycji.
O tym, że o obniżeniu belki zdecydował szkoleniowiec nie wiedział Kubacki. Później trener pocieszał skoczka i wyjaśniał, dlaczego postanowił zaryzykować. – Musieli spróbować – relacjonował ich wymianę zdań reporter Eurosportu Kacper Merk.
RELACJA Z KONKURSU DRUŻYNOWEGO W PLANICY
– Sprawdzałem warunki panujące na skoczni w ostatniej rundzie i wydawały się stabilne. Byłem pewien, że Dawid zdoła tego dokonać – tłumaczył Thurnbichler. – Oddał dobry skok, ale niestety zabrakło nieco odległości – przyznał.
“Dlaczego obniżono o dwie belki?”
Nie brakuje głosów, że Austriak popełnił błąd. Tak twierdzi ekspert Eurosportu Marcin Kuźbicki.
– Jedna rzecz mnie frapuje w tym wszystkim, choć to oczywiście “gdybologia”, bo nie wiemy, jak by się skończyło. Na logikę i matematykę, biorąc pod uwagę przeliczniki… Sama decyzja o obniżeniu była zrozumiała, bo mieliśmy bardzo dużą stratę i musieliśmy zaryzykować, ale nie rozumiem, dlaczego rozbieg został obniżony o dwie belki – zastanawiał się w studiu Kuźbicki.
– Widzieliśmy, co się stało z Markusem Eisenbichlerem. Okazało się, że osiągnięcie magicznych 131 metrów z obniżonej belki to nie jest taka prosta rzecz. Musieliśmy zaryzykować, ale wychodzi na to, że z belki dziesiątej, a nie dziewiątej, Dawid Kubacki prawdopodobnie osiągnąłby 131,5 i dostałby punkty za odległość, belkę i być może wpadłoby więcej za styl. Wydaje się, że mogłoby to wystarczyć do minimalnego wyprzedzenia Austriaków. Logika na to wskazuje. Przeszarżowaliśmy – tłumaczył.
Następnie głos zabrał trener Wojciech Topór.
– Zgadzam się z Marcinem, bo ma rację. Wiemy o tym po konkursie. Czy ktoś liczył na to, że Stefan Kraft zepsuje skok? To była bardzo dobra decyzja i trzeba było obniżyć belkę, choć nie wiem czy o dwa stopnie. Gdybym był trenerem? Może nie obniżyłbym o dwie belki, ale to wiemy już po fakcie. Mieliśmy tam Dawida, nie jakiegoś “ogórka”, tylko skoczka zdolnego do wielkich rzeczy. Thomas pokazał, że ma “jaja” i wolę takiego trenera od kogoś, kto skuliłby ogon i stwierdził “dobra, będzie, co będzie” – powiedział.
Autor: PO/twis
Źródło: eurosport.pl