PZPN poinformował w czwartek, że Michniewicz z dniem 31 grudnia 2022 roku przestanie pełnić funkcję selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. W umowie znajdowała się klauzula umożliwiająca jednostronne przedłużenie kontraktu, ale federacja nie zdecydowała się z niej skorzystać.
Zadania sportowe wykonane na trójkę
Michniewicz sprawował swoją funkcję od stycznia 2022, po tym jak z pracy nagle zrezygnował Portugalczyk Paulo Sousa. Zrealizował postawione zadania – awansował w marcu po finałowym barażu ze Szwecją (2:0) do mistrzostw świata, utrzymał drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, a na mundialu w Katarze wyszedł z grupy. Sporo wątpliwości wzbudził jednak defensywny styl Biało-Czerwonych.
– Jeżeli weźmiemy pod uwagę kwestie sportowe, to dwa zadania, które postawiono przed Michniewiczem zostały wykonane. Wykonał je na trójkę, ale zostały wykonane. Jeżeli chodzi o aspekt wizualny, to jest tu bardzo dużo do poprawy. Jest parę rzeczy, które absolutnie wymagają korekty. Myślę jednak, że na tej decyzji i wszystkim, co się działo w ostatnich tygodniach, największy wpływ miały kwestie okołosportowe. To jest bardzo przykre, bo trener nie powinien się nawet w te sprawy mieszać, ani nie powinny być one w jego kompetencjach – stwierdził Koźmiński w “Faktach po Faktach”.
Podwórkowa organizacja
Na niekorzyść selekcjonera podziałała tzw. afera premiowa i fakt, że o bardzo wysokiej nagrodzie finansowej, obiecanej rzekomo przez premiera Mateusza Morawieckiego, nie wiedziały władze PZPN.
– Myślę, że to co się wydarzyło, było bardzo niefortunne. W konsekwencji tych wydarzeń ucierpiała reprezentacja. Według mojej oceny, jako obywatela tego kraju, premia w takiej wysokości jest poza jakąkolwiek normą etyczną – zaznaczył były wiceprezes PZPN.
– Mamy kompletny bezład informacyjny. Wszyscy mówią co innego. Dla mnie kuriozalne jest to, że podobno pan prezes nie wiedział o spotkaniu premiera polskiego rządu z reprezentacją, co wydaje mi się wielkim błędem organizacyjnym. Jak najważniejsza osoba w polskiej piłce może nie wiedzieć o takim spotkaniu? To jest poza jakąkolwiek logiką. Od tego się wszystko zaczęło – zauważył nasz gość.
– Mamy bardzo niespójny przekaz, chaotyczny. Rozpoczęła się z tego afera, która na pewno odbiła się bardzo negatywnie na wizerunku Michniewicza. Przekreśla go jako selekcjonera – powiedział Koźmiński, choć dodał, że nadal celni jego warsztat trenerski.
Duże emocje wzbudziły informacje o rzekomym zbieraniu numerów kont od reprezentantów w nocy przed meczem z Francją, by zdążyć z wypłaceniem premii zanim sprawa się rozniesie.
– To jest skandaliczne i potwierdza organizację podwórkową, a nie na mistrzostwach świata. To nieprawdopodobne i nie dziwię się, że było pewne oburzenie wśród zawodników, którzy moim zdaniem w tym wszystkim są najmniej winni – podkreślił Koźmiński.
Kulesza o trudnej decyzji
Prezes PZPN Cezary Kulesza po ogłoszeniu decyzji o zakończeniu misji Michniewicza podziękował mu za 11 miesięcy pracy i pierwszy od 36 lat awans do fazy pucharowej mundialu. Zwrócił jednak uwagę, że teraz najważniejsza jest długofalowa wizja w kadrze narodowej.
– Aby właściwie ocenić pracę selekcjonera, musieliśmy wziąć pod uwagę również inne kluczowe kwestie, takie jak długofalowy pomysł na dalsze funkcjonowanie reprezentacji oraz kierunek jej rozwoju. Dlatego, po wielu spotkaniach i analizach, podjęliśmy niełatwą decyzję o zakończeniu współpracy. Czesław Michniewicz jest doświadczonym szkoleniowcem i jestem przekonany, że nie będzie długo czekał na propozycje nowej pracy. Życzymy mu powodzenia – powiedział szef związku.
Rozwój i poprawa wizerunku
Na trenerskiej giełdzie już od kilkunastu dni pojawiają się nazwiska kandydatów, głównie szkoleniowców zagranicznych – m.in. Ukraińca Andrija Szewczenki, Chorwata Nenada Bjelicy oraz Hiszpana Roberto Martineza, prowadzącego do niedawna reprezentację Belgii.
Zadaniem nowego selekcjonera będzie m.in. wprowadzenie Biało-Czerwonych do Euro 2024. Decyzja ma zostać podjęta najwcześniej w styczniu. Okoliczności są o tyle sprzyjające, że polska grupa eliminacji mistrzostw Europy wydaje się teoretycznie najłatwiejsza z możliwych. Kwalifikacje rozpoczniemy 24 marca meczem z Czechami na wyjeździe, a trzy dni później spotkamy się z Albanią u siebie. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy.
– Chcemy, aby w eliminacjach Euro reprezentację poprowadził trener gwarantujący jej rozwój i realizację zakładanych celów. Nowy selekcjoner musi również poprawić wizerunek drużyny narodowej i odbudować zaufanie kibiców. Nasz wybór musi być przemyślany, dlatego nie będziemy deklarować konkretnych dat prezentacji selekcjonera – podkreślił Kulesza.
Autor: jac
Źródło: eurosport.pl