Turcy w niedzielę wybiorą prezydenta. Kampania przed drugą turą ułożyła się po myśli Erdogana. To jemu poparcia udzielił kandydat z trzecim najlepszym wynikiem w pierwszej turze. Drugi kandydat, Kemal Kilicdaroglu, zaostrzył retorykę. Obiecał wysiedlić 3,5 milionów uchodźców z Syrii z powrotem do ich kraju.
Kontynuować prowadzoną od 20 lat politykę, czy zaryzykować przejście na prozachodnią ścieżkę? To pytanie, na które Turcy odpowiedzą już za dwa dni. W niedzielę – po raz pierwszy w historii kraju – odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Zmierzą się w niej urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdogan i Kemal Kilicdaroglu. W pierwszym głosowaniu żadnemu z nich nie udało się uzyskać ponad 50 procent głosów, choć Ergodan był blisko. – Część naszej populacji chce żyć w kraju demokratycznym, wzmocnić pozycję kobiet i walczyć z korupcją, ale mamy też drugą część. Elektorat konserwatywny, religijny i nacjonalistyczny. Pierwsza tura wyborów pokazała różnicę między tymi grupami – jest zdania Sedef Kabas, turecka dziennikarka.
Lider tureckiej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal KilicdarogluReuters Archive
Stagnacja?…
Oczywistym wyborem dla konserwatywnego elektoratu w Turcji jest obecny prezydent. Skutecznie zmodernizował infrastrukturę i przemysł zbrojeniowy, czyniąc z kraju znaczącego gracza na arenie międzynarodowej. – Przed Erdoganem, kiedy nasi prezydenci przyjeżdżali odwiedzić Europę lub Stany Zjednoczone, stali tam wystraszeni, czekając na na rozkazy. Teraz stają równo, twarzą w twarz – jest zdania jeden z wyborców.
Przeciwnicy Erdogana zwracają uwagę, że przez te wszystkie lata skupiał się głównie na zwiększaniu własnych uprawnień. Wprowadził reformy, które zmieniły turecki system polityczny z parlamentarnego w prezydencki. Jego rządy doprowadziły też do ograniczenia niezależności sądownictwa i serii represji wymierzonych w wolne media. Między innymi poprzez zwalnianie krytycznych wobec niego dziennikarzy czy przejmowanie kontroli nad niesprzyjającymi mu mediami. Te w Turcji są dziś dalekie od niezależnych, co podczas pierwszej tury wyborów krytykowali zagraniczni obserwatorzy. – Partie rządzące cieszyły się nieustanną przewagą wynikającą między innymi ze stronniczego przekazu medialnego – uważa Michael Georg Link z OBWE.
Podczas kampanii prezydenckiej Erdogan otwarcie uderzał też w społeczność LGBT, którą porównywał do terrorystów. – Tak jak chronimy naszą młodzież przed gangami narkotykowymi i organizacjami terrorystycznymi, uważamy za nasz obowiązek chronić ją również przed LGBT – stwierdził Erdogan.
Erdogan przemawiał w nocy do tłumówReuters
…Czy jednak może zmiana?
Kontrkandydat Erdogana – Kemal Kilicdaroglu, który skupił wokół siebie sześć opozycyjnych partii – dla wielu wyborców jest nadzieją na odrodzenie się tureckiej demokracji. 74-latek zapowiada przywrócenie systemu parlamentarnego i uniezależnienie od państwa mediów i sądownictwa. Polityk, a z wykształcenia księgowy znany ze skutecznej walki z korupcją, obiecał też powrót do rygorystycznej polityki gospodarczej i zmniejszenia inflacji, która w kraju sięga dziś 43 procent. – Głosujemy na Kilicdaroglu, żeby coś zmienił. Turcja tego potrzebuje. Przez 21 lat widzieliśmy tylko wojnę i więźniów – mówi jeden z wyborców Kilicdaroglu.
Podczas pierwszej tury wyborów polityk osiągnął jednak gorszy wynik, niż przewidywały sondaże, dlatego dziś zaostrza retorykę i obiecuje wysiedlenie 3,5 milionów uchodźców z Syrii z powrotem do ich kraju. Taki ruch, według badań, wspiera nawet ponad 80 procent Turków. – Nie zostawimy naszej ojczyzny ludziom, którzy pozwolili na przybycie do tego kraju 10 milionów nielegalnych imigrantów – zapowiada przeciwnik Erdogana.
Gdyby sojusz opozycji wygrał nadchodzące głosowanie, mógłby mieć jednak trudności z forsowaniem własnych reform, bo dwa tygodnie temu partia Erdogana i jej sojusznicy zapewnili sobie większość w parlamencie. Zdaniem niektórych analityków o przyszłości kraju zdecyduje teraz blisko 3 miliony wyborców Sinana Ogana, który w pierwszej turze uzyskał trzeci wynik. Polityk zdecydował się wesprzeć obecnego prezydenta. – Zachęcam wszystkich wyborców, którzy głosowali na nas w pierwszej turze, do poparcia pana Erdogana – przekazał Sinan Ogan.
Deklaracje poparcia dla Kilicdaroglu płyną za to ze strony kurdyjskiej mniejszości, która stanowi aż jedną piątą z 85 milionów mieszkańców Turcji. – Erdogan nie jest dla nas wyborem, a opcją, na którą stawiamy, jest koniec jego rządów – tłumaczy Pervin Buldan, współprzewodnicząca partii HDP.
Eksperci podkreślają, że na arenie międzynarodowej zwycięstwo Erdogana będzie oznaczać zbliżenie Turcji z blokiem autorytarnym na czele z Rosją i Chinami, a wygrana Kilicdaroglu – poprawienie relacji z Zachodem. Według sondaży faworytem w tym starciu jest Erdogan, choć po pierwszej turze wyborów Turcy nie uznają ich za wiarygodne.
Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters