NS1 zapewniał rocznie Niemcom 55 mld m sześc. NS2 miał podwoić przepustowość, co pozwoliłoby w pełni zaspokoić zapotrzebowanie naszych sąsiadów na ten surowiec. Michał Kędzierski w swojej analizie udostępnionej na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) powołuje się na dane grupy badawczej AGEB i zauważa, że w 2022 r. zużycie gazu ziemnego w niemieckiej energetyce wyniosło niecałe 80 mld m sześc. Choć trzeba tu podkreślić, że ze względu na perturbacje geopolityczne w RFN ograniczono konsumpcje błękitnego paliwa, co skutkowało jej zmniejszeniem niemal o 15 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Niemcy protestują przeciwko planom Polski. “To głupota, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Trzeba walczyć”
Transformacja przyspiesza
A jednak rządząca koalicja nie zamierzała rezygnować z Energiewende, czyli strategii zakładającej obniżenie emisji energetyki niemieckiej poprzez zwiększony udział źródeł odnawialnych w miksie. Zakładała ona, że do 2030 r. udział OZE w zużyciu energii elektrycznej wyniesie 65 proc. (w 2022 r. wyniósł 46 proc.) – zauważa OSW.
W reakcji na wydarzenia geopolityczne koalicja rządząca zdecydowała się wręcz przyspieszyć proces zmian. Zmieniła też cel – zgodnie z obecnym założeniem za 7 lat udział OZE, czyli m.in. farm wiatrowych i paneli słonecznych, w zużyciu ma wynosić 80 proc.
Po roku od wybuchu wojny można stwierdzić, że nie wstrzymała ona procesu transformacji energetycznej w Niemczech, nawet go przyspieszyła. Nowa polityka Niemiec “Zeitenwende” (pol. przełomowy moment), ogłoszona niedługo po wybuchu wojny, wskazała, że kierunkiem zmian jest bezpieczeństwo energetyczne i bezpieczeństwo dostaw, a środkiem realizacji tego celu odnawialne źródła energii – komentuje w rozmowie z money.pl prof. Robert Zajdler, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com, z kolei podkreśla, że można też zaobserwować zmiany w myśleniu społeczeństwa i polityków o energetyce jądrowej. Niemcy, dotychczas przodujące w krytyce atomu i wyłączaniu elektrowni atomowych, ugięły się i zdecydowały się wydłużyć działanie trzech ostatnich siłowni. Na razie do połowy kwietnia 2023 r., jednak współtworzący rządzącą koalicję liberałowie z FDP chcą, by były jeszcze dłużej eksploatowane.
– Natomiast w mojej ocenie rozwiązania, które przedstawił rząd w Berlinie w odpowiedzi na kryzys energetyczny, nie są wystarczające. Nie ma technicznej możliwości, żeby Niemcy w ciągu kilku najbliższych lat oparły swój system energetyczny na OZE. Ponurą dawkę realizmu w tym zakresie dostarczyły ostatnie tygodnie 2022 r. Niemiecki system opierał się wtedy na energii z węgla, gdyż nie działały wiatraki ze względu na flautę. Nie było też energii słonecznej, bo dni były krótkie i pochmurne – punktuje nasz rozmówca.
Sen o wodorze
Niemcy nie zamierzają się wycofywać z wykorzystania gazu w energetyce jako paliwa przejściowego. Pozbawieni jednak dostaw z Rosji musieli szybko stworzyć infrastrukturę pozwalającą im na odbieranie dostaw z innych kierunków. W tym celu wybudowali dwa terminale LNG w Wilhelmshaven i Lubminie nad Bałtykiem. Budowa pierwszego z nich zajęła im… 200 dni.
W planach zresztą są kolejne inwestycje. W niedługim czasie mają zostać otwarte trzy kolejne terminale LNG (Wilhelmsaven II, Stade, Lubmin II), dzięki którym sytuacja w energetyce powinna być ustabilizowana już w 2024 r. Ponadto niedaleko Rugii ma powstać hub LNG mający moc regazyfikacyjną na poziomie 38 mld m sześc. rocznie. Czyniłoby to z niego największy terminal LNG na świecie – zauważa OSW.
– Nasuwa się pytanie, jak duże będzie wykorzystanie gazu ziemnego w gospodarce Niemiec i jego charakterystyka w następnych latach. Zmianę widać też tutaj. Z jednej strony inwestycje w terminale LNG dają możliwość nabywania gazu zimnego globalnie. Z drugiej strony, zauważyć można inwestycje w biogaz, bioLNG, biometan, czy wodór, które mogą zastąpić gaz ziemny w szeregu sektorów, w tym np. w transporcie – zauważa prof. Robert Zajdler.
Niemcy dużo sobie obiecują po wodorze. Elektrownie gazowe mają być powoli przystosowywane do współspalania tego paliwa. Docelowo ma natomiast nastąpić całkowite ich przestawienie na wodór. Coraz silniejsze opieranie energetyki na raczkującej na razie technologii wodorowej jest jedną z przyczyn politycznego zbliżenia się Niemiec i Norwegii. Oprócz importu gazu czy ropy z północy Berlin planuje też ramię w ramię z Oslo zaangażować się, także finansowo, w rozwój wodoru.
Na razie jednak wraca węgiel
Ekspert Instytutu Sobieskiego zauważa, że Niemcy w najbliższym czasie będą zależni od wydarzeń na globalnych rynkach. O tym, czy przyszła zima upłynie im spokojnie, zadecydują m.in. Chiny czy Japonia. W przypadku pierwszego państwa wiele będzie zależeć od jego rozwoju gospodarczego i prób znalezienia alternatywy dla gazu ziemnego w energetyce. W przypadku tego drugiego – jak szybko będzie postępować proces odwrotu od gazu na rzecz energetyki atomowej.
Należy pamiętać, że wciąż Niemcy mają “wentyl bezpieczeństwa” w postaci chwilowego wykorzystania węgla, zwłaszcza w energetyce. Czas pokaże na ile ten surowiec będzie jeszcze wspomagał bezpieczeństwo energetyczne – zastrzega Robert Zajdler.
Portal “Deutsche Welle” w ostatnich dniach informował, że obecnie Niemcy transportują dziennie 30 tys. ton surowca z portów. Z kolei “Bild” na swojej stronie internetowej podawał, że w 2022 r. nasi sąsiedzi kupili za granicą o 8 proc. więcej węgla niż w 2021 r. Według oceny stowarzyszenia importowego VDKI do kraju trafiło łącznie 44,4 mln ton. Mimo wojny Rosja i tak pozostała największym dostawcą – trafiło stamtąd 13 mln ton węgla. Obecnie jednak Berlin odciął się od dostaw ze Wschodu ze względu na unijne sankcje.
Potrzebna korekta planu?
– Decyzje o budowie terminali LNG, o przedłużeniu funkcjonowania atomu, to są decyzje doraźne. Jednak one nie rozwiążą gigantycznego problemu z deficytem mocy, który pojawi się, jeżeli Berlin będzie dążył do realizacji swojego energetycznego planu. Dlatego czekamy cały czas na głęboką, strukturalną korektę Energiewende, ale ona nie nadchodzi. Choćby też ze względu na fakt, że tani gaz z Rosji, który miał być paliwem przejściowym, już nim nie będzie. Niemcy na razie stoją w rozkroku. Pytanie, w którą stronę pójdą – kończy nasz rozmówca.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.